Józef Gelbard Józef Gelbard
680
BLOG

57. Majorana, czy Dirac? Jak powstały neutrina?

Józef Gelbard Józef Gelbard Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

1. Pierwsze chwile Wszechświata. Czym jest ciemna materia.

 

 

    Zgodnie z hipotezą Majorany, neutrino i antyneutrino, to dwie odmiany tej samej cząstki. Neutrino, jak wiadomo, miałoby być odmianą lewoskrętną, a antyneutrino – prawoskretną tego samego bytu. Oznaczać by to miało możliwość inwersji skrętności. Według Diraca mowa o dwóch różnych cząstkach. Sądzi się, że niezerowość masy tych cząstek daje możliwość – niewielkie, ale niezerowe prawdopodobieństwo inwersji skrętności. Czy doświadczenie potwierdzi istnienie tej możliwości? A może wykluczy? Na razie nie wiemy pomimo, że doświadczenie raczej wskazuje na to, że są to różne cząstki,... ale także na to, że posiadają niezerową masę.

  Warto przetestować rzecz w zupełnie nowej scenerii pierwszych chwil Wielkiego Wybuchu. Być może wniesie to coś do sporu między zwolennikami Majorany i Diraca.

Uprzedzam..

..przede wszystkim tych, którzy już mają uprzedzenia. Możecie sobie powiedzieć, że wszystko to poniżej jest wytworem nieposkromionej wyobraźni, że to SF. A może jednak jest w tym coś z FN? Czy ta wizja ma szansę być bliższą prawdy, niż dzisiejsze sądy? Pytanie aroganckie. Zgodnie z tymi dzisiejszymi sądami, oczywiście nie ma najmniejszej szansy. "Toż to tylko fantazja, literacka fikcja". "Oto znalazł się jeszcze jeden z lemowymi uzurpacjami." Ale, czy tylko o rozrywkę chodzi? Dla większości tak. Taka jest już natura. Dzwon. Już to daje jakiś pożytek. Dla każdego to, co go bawi. A tak na marginesie, pożyjemy, zobaczymy.

 

  Na początku był monokryształ panelsymonu*. Co to takiego? Już w którymś z komentarzy napomknąłem o tym. Otóż, zgodnie z dość specyficznymi fantazjami (niech ktoś nazwie to SF), w chwili zero Wszechświat był formą maksymalnie ściśniętą, nam przypominającą monokryształ. Nie chcę tu wnikać w jego strukturę (wprowadzać zastanowienia nie związane z tematem tej i następnej notki). Tu (w dalszym ciągu) interesują nas neutrina. Wiadomo, że posiadają one skrętność, to znaczy, kierunek ich momentu pędu jest współliniowy z kierunkiem ruchu postępowego. Jak to się stało? Załóżmy że przyjęcie ich prędkości za nadświetlną nie jest rzeczą do automatycznego odrzucenia. Wolno więc też rozważać ich masę jako liczbę zespoloną, z tym, że posiadającą niezerowy składnik rzeczywisty. Świadczyć by mógł o tym fakt doświadczalny: fakt istnienia oddziaływania neutrin z materią (dzięki temu możliwa jest ich detekcja).

  Wróćmy do panelsymonu. Właśnie rusza Wielki Wybuch. Między maksymonami tworzącymi ten ściśnięty granicznie twór działa potworna siła odpychania, rzędu 10E(40 ÷ 45)N (ale to nie takie ważne w tym momencie), przypadająca na każdy maksymon. [Patrz notki o odpychaniu grawitacyjnym] Jak ściśnięta do maksimum sprężyna. Rozpoczyna się URELA (ultra-relativistic acceleration), przyśpieszona ekspansja. Nie, nie ma ona nic wspólnego z rozszerzającym się bąblem pola inflatonowego, będącego w gruncie rzeczy kolażem rozszerzającej sie przestrzeni (OTW) ze zdobyczami kwantowej teorii pola (nota bene, zupełnie nie radzącej sobie z grawitacją). Po znikomo krótkim czasie, powiedzmy, że 10E(-40 ÷ -35) sekundy (znów sama liczba, na tym wstępnym, jakościowym etapie rozważań, jest nieistotna) prędkość względna maksymonów, powiedzmy, że sąsiadów już drugiego rzędu, przekracza c. Jak to "przekracza"? Może przekraczać z prostego powodu. Mowa bowiem o węzłach rozszerzającego się kryształu. Między nimi nie ma żadnego kontaktu. Układ jest samouzgodniony, bo to rozszerzający się kryształ. W nim, już wtedy, obowiązuje zasada kosmologiczna (wraz z "prawem Hubble'a") – prędkość względna kolejnych sąsiadów rośnie w tym samym stosunku (odpowiednio daleko zwielokrotnia się). Zasada kosmologiczna, którą postulujemy dziś, jest reliktem pełnej symetrii, jednorodności i izotropowości cechującej panelsymon. Możliwe to jest pod warunkiem, że nie ma przestrzeni poza nim, że jest Wszystkością. O topologii była już mowa.

  Odległość między maksymonami wzrasta, odpychanie między nimi słabnie, zmierzając do zera, gdy odległość między nimi równa będzie połowie długości Plancka**. Wtedy kryształ rozpadnie się całkowicie, a jego masa grawitacyjna przestanie być ujemna, stanie się zerowa, jak masa fotonów – wtedy właśnie się pojawią, wraz z oddziaływaniem elektromagmnetycznym. Są reliktem tego właśnie momentu. [Nie było cząstek X, nie było monopoli magnetycznych] Oczywiście ekspansja w tym momencie nie zatrzyma się, a masa grawitacyjna całości (dodatnia) wzrastać będzie przez miliardy lat, aż do momentu Wielkiej Inwersji.

  Zanim jednak do tego dojdzie, pojawią się w krysztale pierwsze rysy. Wyodrębnią się...co? Oczywiście neutrina. O nie nam w tej chwili chodzi. Kiedy? Neutrina są dość złożonymi agregatami maksymonowymi. Zaczęły oddzielać się, gdy prędkość względna tych agregatów jako całości przekroczyła c. Oddzielone, nie uczestniczą już w dalszym rozszerzaniu się panelsymonu. Ich nadświetlna prędkość stała się reliktem momentu wyodrębnienia. Nota bene, to wyjaśnia sporo spraw.

  Gdy masa grawitacyjna samego kryształu i każdej jego części (zasada kosmologiczna obowiązuje) doszła do zera, nastąpił ostateczny rozpad. Nastąpiła przemiana fazowa. Masa ekspandującego Wszechświata stała się dodatnia i taką będzie (coraz większą) przez kolejne eony. Poszczególne części, różnorodne agregaty maksymonowe – cząstki, jako cząstki masywne poruszać się zaczęły z prędkościami względnymi mniejszymi już od c, pomimo, że wcześniej, jako elementy kryształu, oddalały się od siebie z prędkościami nawet znacznie przekraczającymi tę prędkość. "A co z tą nadmiarową energią kinetyczną?" – zapytacie. Otóż to. Po prostu zdyssypowała. Na tym polegała przemiana fazowa. Pojawił się ruch nieuporządkowany cząstek (poza ruchem uporządkowanym większych formacji, w przyszłości ciał, galaktyk), pojawiła się temperatura, najwyższa w dziejach, powiedzmy, że 10E(30)K. Uporządkowana forma kryształu nie ograniczała już swobody ruchu, a lokalne oddziaływania wprowadziły chaos, tym bardziej, że oddziaływania słabe i silne, uformowane podczas przemiany fazowej, zaczęły lokalnie dominować.

  Na samym początku, a właściwie do momentu rozpadu panelsymonu, temperatura równa była dokładnie zeru (0K). Nie istniał bowiem ruch nieuporządkowany. Także entropia równa była zeru, a swe maksimum uzyska u kresu ekspansji, powiedzmy, że za jakieś 10E(19) lat. Wtedy nastąpi inwersja, po której będzie entropia rosła(w dalszym ciągu) jako liczba coraz mniej ujemna, aż do ponownego wyzerowania się u kresu zapaści. Wbrew temu, co się dziś sądzi. Podczas przemiany fazowej Układ stracił też samouzgodnienie, powstał chaos i fraktalizacja. Z tego powodu nawet promieniowanie elektromagnetyczne, które już zaistniało, nie może być całkowicie jednorodne. Po jakichś 15 miliardach lat (Tutaj równanie Friedmanna nie przedstawia żadnej bazy dla dociekań, a ciemna energia, moim skromnym zdaniem, nie istnieje) dwaj panowie odkryli je jako mikrofalowe promieniowanie tła, będące reliktem opisanych powyżej wydarzeń. 

  Układ stał się też niejednorodny grawitacyjnie. Zaczęły wyodrębniać się podukłady, które po jakimś miliardzie lat dały początek galaktykom. Interesujące jest, że układy te zbliżone są do siebie wielkością. To dość zagadkowe. Dzięki temu masy galaktyk, nawet najbardziej od siebie odległych, są tego samego rzędu. Z całą pewnościa zastanowiło to już niejednego.

[Ciemna materia? Bardzo możliwe. Czym jest? (Tak w skrócie) zauważmy, że masa (Plancka) maksymonu wynosi 0,22*10^-7kg, a jego promień (połowa długości Plancka) 0,8*10^-35m, czyli 4 razy mniej, niż wynosi jego promień grawitacyjny Można to wykazać prostym rachunkiem algebraicznym (bez kalkulatora). Możecie sprawdzić. Zauważamy więc, że maksymon w całości schowany jest pod swym własnym horyzontem grawitacyjnym. Ktoś nazwałby to uczenie mikro-czarną dziurą. Ci, którzy wprowadzili to pojęcie, nawet nie podejrzewali, że chodzi po prostu o maksymony, a sir S.W. Hawking nawet je odparował. Teraz już wiecie, czym jest ciemna materia. To swobodne maksymony, pozostałości z rozpadu panelsymonu, których zgrupowanie jest źródłem bardzo silnego pola grawitacyjnego. Tam skupiała się materia nam znana. A dlaczego utworzyły one wyspy ciemnej materii? Czy tylko chodzi o fraktalizację? To trzeba zbadać. Młodzi, do roboty! {Wskazówka: układy zawierające więcej maksymonów były bardziej ściśnięte pod wpływem własnego ciążenia. Jak (już) wiadomo, masa grawitacyjna takiego obiektu, jest (powinna być) tym mniejsza, im większa jest koncentracja jego materii (im mniejsza jest objętość). Masy zgrupowań ciemnej materii mogą więc być do siebie zbliżone (tego samego rzędu), niezależnie od zawartości ilościowej maksymonów. We wcześniejszej fazie ekspansji zgrupowania te nie wyróżniały się zbytnio w porównaniu z pozostałą materią. W miarę rozszerzania się układu ich grawitacja (lokalna) zyskiwała na znaczeniu ściągając materię cząstek. Naturalną koleją rzeczy te zgrupowania oddalały się od siebie z prędkościami względnymi w zakresie [0,c), dając początek przyszłym galaktykom.  

  Tak niezależnie od tego, być może istnieje jakiś związek między masą konkretnego zgrupowania a wiekiem (fazą ekspansji) Wszechświata. Wraz ze wzrostem masy grawitacyjnej Wszechświata rośnie masa wszystkich jego elementów: galaktyk, gwiazd, ciał – w związku z powszechnym rozszerzaniem się. Nie jest to zgodne z dzisiejszym widzeniem spraw, co wcale nie podważa istoty tych fantazji, wcale nie wykluczone, że mających, jakieś uzasadnienie w faktycznych cechach Przyrody. A same fantazje? To jeszcze nie koniec.}

  Tworza one, tzn. maksymony, także niewidzialną, sprężystą sieć Wszechświata, pozostałość po krystalicznej sieci maksymonu (eter?), której drgania rozchodzą się właśnie z prędkością c. A światło? Dokombinujcie sobie! Czy ja mam sie wszystkim zajmować? Wielkość ta, w związku z ekspansją Wszechświata (zatem też wzrostem wzajemnej odległości węzłów tej sieci – ośrodek coraz rzadszy) stopniowo maleje. Do tego malenia c doszedłem też inną drogą (pisałem już o tym)] Także to – jeszcze nie koniec.

Może to bez te nawozy śtucne, może był w szkole zbyt pilnym uczniem, może to wszyćko bez te atomy, że wariota – momy. Pamietacie Grześkowiaka?

A neutrina? O tym dalej. 

  

*)Elsymon – elementarny system materialny: układ połączonych ze sobą grawitacyjnie, na (bazie czworościanu foremnego) maksymonów. Każda cząstka nazywana przez nas elementarną, jest elsymonem.

**)Sądząc po analizie układu dwóch maksymonów, którego masa grawitacyjna równa jest w tych warunkach zeru. Maksymalne ściśnięcie (maksymalne zbliżenie) następuje, gdy odległość równa jest dokładnie ćwierci długości Plancka. Siła odpychania równa jest wówczas 2*10^45N

 

Wszystko to i wiele innych rzeczy, wraz z pełniejszą argumentacją i wstępnym modelowaniem matematycznym, znajdziecie w książkach:

 

Józef Gelbard – Elementarne wprowadzenie do Szczególnej Teorii Względności, nieco... inaczej

                      Pofantazjujmy o Wszechświecie I. Oscylujący? To nie takie proste

                      Pofantazjujmy o Wszechświecie II. W głąb materii: grawitacja w "podwymiarach".

Do nabycia: www.kopernikanska.pl lub bezpośrednio u Wydawcy: druktor@druktor.pl ; tel: 602771554;

56 6781019 (ze sporym rabatem)

 

To wynika z publikowanych tekstow.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie