Józef Gelbard Józef Gelbard
411
BLOG

58. Majorana, czy Dirac?

Józef Gelbard Józef Gelbard Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

2.Wyodrębnienie się neutrin. Model (FN) skrętności neutrin. 

     Zatem, co z neutrinem, z jego skrętnością, modelowaną dla poglądowości jako obrót wokół osi równoległej do kierunku ruchu postępowego (choć istota samego spinu jest inna)? Przyjęliśmy, że w związku z jego (w założeniu) nadświetlną prędkością, jego masa dla nas, obserwatorów (wysługujących się fotonami), jest liczbą zespoloną. Ponoć dlatego, gdyż oddzieliło się ono od reszty jeszcze podczas trwania pierwszej, nieliniowej fazy Wybuchu, zanim jeszcze doszło do rozpadu panelsymonu. Czy to byłby więc naturalny kierunek obrotu tworu o masie (dla obserwatora) zespolonej, w stosunku do kierunku jego ruchu postępowego? Zasadniczo nie koniecznie, z drugiej jednak strony neutrino jest jedynym takim tworem. Przy tym reakcje z jego udziałem, przede wszystkim rozpady w ramach oddziaływań słabych, łamią zasadę zachowania parzystości.         Zauważmy, tak przy okazji, że tylko neutrino nie uczestniczy w oddziaływaniach elektromagnetycznych, że pozostałe cząstki mają osie swego "osobistego" krętu zasadniczo prostopadłe do kierunku ruchu, a w związku z tym właśnie, ich zwierciadlane odbicie niczego nie zmienia w ich cechach (pozostają sobą). Przykładowym faktem doświadczalnym i obserwacyjnym, potwierdzającym to, jest istnienie  promieniowania neutralnego wodoru (21cm), przewidziane w roku 1944 przez H. van de Hulsta, stanowiące ważny wskaźnik, choćby przy badaniach materii międzygwiazdowej.        A tak jakby od niechcenia zauważmy, że fale elektromagnetyczne są falami poprzecznymi. Z całą pewnościa to nie przypadek. 

  Czy zatem w roszerzającym się panelsymonie („krysztale”), zanim się rozpadł i stał się Wszechświatem, jego elementy posiadały tylko jeden stopień swobody, a więc istniała jedynie możliwość ruchu wirowego wokół osi współliniowej z kierunkiem ruchu postępowego? To retorycznie brzmiące pytanie sugeruje wyobraźnia. Zgodnie z nią prakryształ rozszerzał się falą podłużną i tylko „do przodu”. Istnienie skrętności mogłoby stanowić zatem argument na rzecz fantazji pod tytułem: panelsymon.

  Jeśli tak, to jak to się stało, że istnieją dwa (a nie jeden) kierunki wirowania (oczywiście w pierwszym mechanistycznym przybliżeniu)? Czy to sprawa statystyki i izotropowości przestrzeni po pojawieniu się chaosu? Takie rozwiązanie odpowiadałoby zwolennikom Majorany. Czy jednak to, jakby, fenomenologiczne podejście wyjaśnia wszystko? Chyba raczej pozostawia coś w zawieszeniu, choćby to, że neutrino (i jego anty-) pojawiło się jeszcze wtedy, gdy nie było jeszcze chaosu i od tego czasu ma (-ją)  prędkość nadświetlną (co by sugerowały ich własności); choćby fakt istnienia asymetrii materia-antymateria.

  A może jednak te dwie formy (neutrino i antyneutrino) powstały jako wynik rozdzielenia tworu pierwotnego („preneutrina”), którego całościowy moment pędu był jednoznaczny w związku z jednoznacznym kierunkiem rozwoju całości (ekspansja)? Zerowy raczej nie mógł być. Skrętność „preneutrina” była więc jednoznaczna. I tu pojawiają się pytania: Czy oznaczałoby to, że ta "sruba" podczas ekspansji odkręcała się, a pod koniec zapaści będzie przykręcać się spajając wszystko w jeden mono? [jeszcze trochę, a zajmować się będziemy ślusarstwem] W którą stronę: w prawo, czy w lewo w stosunku do zwrotu prędkosci? Otóż to. Czy jednoznaczna skrętność preneutrina związana jest z ogólną topologią obiektu? Obawiam się, że odpowiedź twierdząca jest zbyt ogólnikowa. A może ma to związek z tym, że c > 0 podczas ekspansji i odwrotnie podczas kontrakcji? Pewnym, jest, że trzeba jeszcze podrążyć, nawet sporo, by dojść do zaklepanych roztrzygnięć. [Naturalnym w tej sytuacji jest rozważenie, choćby robocze, opcji istnienia dwóch rodzajów preneutrin. To jednak prowadziłoby do sporych komplikacji, a przede wszystkim do pytania: "po co nam preneutrina, jeśli już mamy gotowe (i doświadczalnie wykrywalne) dwie cząstki?" Poza tym, w kolejnym porywie fantazji, można przypuszczać, że to preneutrino, tylko jeden rodzaj, stanowiło spoidło (na podobieństwo gluonów) absolutnie jednorodnej sieci (w spojrzeniu całościowym).]

  Ten pierwotny twór, wyodrębniając się z panelsymonu „zdysocjował” (od razu rozpadł się) na dwie znane nam, trwałe formy, neutrino i antyneutrino, poruszające się, zgodnie z zasadą zachowania pędu, w przeciwne strony względem środka masy (w związku z „falą podłużną”). Ruch przyśpieszony węzłów kryształu, już po wyodrębnieniu, przestał go obchodzić. Jego prędkość (nadświetlna, jako relikt tego momentu, stała się prędkością ruchu bezwładnego, właściwą tym cząstkom, dla przypomnienia, prędkością nadświetlną. Ten rozpad spowodował więc pojawienie się dwóch przeciwnych skrętności, pomimo obrotu w tę sama stronę. Oznaczałoby to, że łączna liczba neutrin i antyneutrin jest jednakowa. Tego należałoby oczekiwać. Dziś sprawdzenie tego nie byłoby łatwe, choć intuicyjnie nikt nie zwątpi w słuszność takiego oczekiwania. Przypomina to ładunek elektryczny, niezależnie od tego w jakich cząstkach „zagnieździł się”.Coś obojętnego elektrycznie rozpadło się dając dwa rodzaje ładunku. Zasada zachowania ładunku jest jednym z podstawowych faktów przyrodniczych. Globalnie jednakowa liczba ładunków dodatnich i ujemnych czyni Wszechświat obojętnym elektrycznie, poddanym wszechwładnej grawitacji.

  To wyodrębnianie preneutrina (a w ślad za tym neutrin i antyneutrin) musiało jednak trwać jakiś czas. Te najwcześniej wyodrębnione neutrina mają największą energię (będącą energią potencjalną w chwili wyodrębnienia) i prędkość najmniejszą, prawie równą c (od góry). Te, które wyodrębniły się tuż przed przemianą fazową są najszybsze, najbardziej masywne, w związku ze wzrostem masy grawitacyjnej układu ekspandującego (część rzeczywista masy zespolonej), a ich energia jest najmniejsza. Tych, jak na razie nie jesteśmy w stanie wykryć.

   Zauważmy, że sposób rozpadu preneutrin sugeruje istnienie asymetrii, uprzywilejowania jednej z dwóch form, mianowicie tej, która podążała (po rozpadzie) w kierunku ekspansji. Mimo wszystko asymetria. Być może ta właśnie asymetria spowodowała rozwój materii niesymetryczny w stosunku do antymaterii. Spowodowało to, po masowej anihilacji, że pozostała tylko materia. Sporadycznie pojawiające sie antycząstki nie mają nic wspólnego z tym, co się działo w pierwszych chwilach ekspansji. Zresztą znikają one szybko w wyniku anihilacji. Jest to zresztą zgodne z dzisiejszymi zapatrywaniami. Sama anihilacja musiała być czymś potwornym. Być może jakieś relikty tego zdarzenia zostaną w przyszłości odkryte.

  Zatem, rozpad obiektu pierwotnego w warunkach ekspansji prowadzić musiał do jakiegoś zróżnicowania pomiędzy rolą neutrin i antyneutrin w odniesieniu do reszty materii. Przypuszczać można, że rola ta ma się odwrócić w momencie inwersji. Podczas kontrakcji królować więc będzie antymateria. W końcu, na krótką chwilę przed zatrzymaniem się wszystkiego, tuż przed kolejnym Wielkim Wybuchem, neutrina połączą sie z antyneutrinami. Nie pozostanie ani jeden. Wszak neutrina i antyneutrina są równoliczne. Nigdy nie doszło też do ich anihilacji, bo ta wśród nich nie zachodzi, choćby dlatego, gdyż nie oddziaływują elektromagnetycznie, a poza tym stanowią (genetycznie) połowy tego samego bytu, który tworzyły przed jego rozpadem.

  Oto poglądowy przykład „z życia”, oddający sedno sprawy i wspierający wyobrażeniową wizję tego, co się (w mym aktualnym odczuciu) działo. Wystrzelony z działa pocisk, podczas lotu, obracając się wokół swej osi, rozpada się (sterowanym wybuchem) na dwa pociski. Obydwa obracają się w tym samym kierunku, ale mają, w związku z ruchem w przeciwne strony (względem środka masy), przeciwne skrętności. Niezależnie od tego, sam środek masy kontynuuje pierwotny ruch pocisku. Jego połowa, ta „uprzywilejowana”, podąża jeszcze szybciej w pierwotnym kierunku. Ta druga traci szybko dystans, choć względem otoczenia w dalszym ciągu podąża „do przodu”, a nawet wyprzedza otoczenie, jeśli jest ono w ruchu (jak pocisk wystrzelony z pokładu okrętu wojennego). Sam "sterowany wybuch" mógł być zupelnie słaby, bo były to dwa pociski połączone tylko na styk.            Z tego powodu doświadczalne wykrycie fizycznej różnicy między materią i antymaterią nie powinno być łatwe.

Wszystko to mogłoby sugerować, ze neutrina i antyneutrina powinny generalnie wymuszać rozpady cząstek (i antycząstek), niejednakowo*. Można przypuszczać, że te szybsze, to neutrina, o prędkości bardziej oddalonej od c – o większej rzeczywistej masie (ujemnej), wymuszające "silniej" rozpad cząstek  (w skutek swego silniejszego odpychania)**. Można więc oczekiwać, że statystycznie rozpad cząstek i antycząstek nie powinien zachodzić z dokładnie tą samą częstotliwością. To w każdym razie sugeruje model, który podpowiada niesforna wyobraźnia i arogancka fantazja. A co mówi doświadczenie? Okazuje się, że rzeczywiście rozpady mezonówK0na-, e+i zachodzą1.003razy częściej niż rozpady anty-K0na+, e-i anty-.Á propos, mamy tu do czynienia z naruszeniem symetrii CP. Nie ważne, że różnica jest stosunkowo mała. Liczy się sam fakt. Sądzę, że ta niewielka różnica mogłaby nam sporo powiedzieć o pierwszych chwilach Wszechświata, gdyby to, co piszę nie było zbyt daleko posuniętą fantazją. Jak na razie (jeśli mnie pamięć nie myli) jest to jedyna znana mi, stwierdzona doświadczalnie, różnica między materią, a antymaterią. Ale to dopiero początek.  

  Jak zauważyłem powyżej, liczba neutrin i ich anty- jest jednakowa (w przeciwieństwie do pozostałych cząstek). Już na podstawie modelu dysocjujacego preneutrina, można przypuszczać (to kolejny zwariowany pomysł), że podczas inwersji Wszechświata (ku zapaści), neutrina i antyneutrina pozostają sobą. Tylko one (sprawy fotonów tu nie rozważamy). Zbieżne to byłoby z przypuszczeniem, że znajdują się po drugiej stronie osi inwariantu c. Zmiany zachodzące w materii, w momencie inwersji, ich by nie dotyczyły. Pozostałe cząstki w tym momencie stają się, zgodnie z fantazjami tej pracy, swoimi antycząstkami. Reasumując stwierdzić można, że pomysł o niezmienniczości neutrin względem kierunku ewolucji (ekspansja – kontrakcja, ten nowy pomysł), stał się od razu, tak by wyglądało, integralnym elementem całej koncepcji, wprost czyni ją jeszcze bardziej konsystentną. Wskazują na to uwagi tuż poniżej.

  Zauważmy, że w związku ze zmianą kierunku powszechnej tendencji rozwojowej (z chwilą rozpoczęcia się kontrakcji), zmianie ulega rola neutrin. Te, które poruszały się, po dysocjacji preneutrina, „do tyłu”, teraz, po inwersji, właśnie one, są tymi przodującymi. Materia związana z nimi ma więc cechy dzisiejszej antymaterii. W czasie kontrakcji kierunek rozwoju jest bowiem przeciwny. Tym razem uprzywilejowaną staje się ta druga część pocisku z naszego przykładu. Tu warto przypomnieć o skróceniu czasu (zamiast dylatacji) i redshifcie w półokresie zapadania się Wszechświata (patrz notki pod wspólnym tytułem: "Katastrofa horyzontalna". Spójność tych „faktów” jest niewątpliwa. Aż w końcu dojdzie do ponownego połączenia. Podczas Wybuchu neutrino i jego anty-, jakby oddalały się od siebie (jak pociski), a po inwersji będą się do siebie zbliżały, aż do połączenia tuż przed zatrzymaniem się wszystkiego.

  A dlaczego nie utworzyło się więcej (niż trzy) rodzajów neutrin? „Bo potem już było za późno – wszystko rozleciało się.” Ta odpowiedź nie w pełni przekonuje. Można bowiem przyjąć, że istniały tylko trzy rodzaje preneutrin... Lepiej nie zapuszczajmy się w zbyt głęboko w spekulacje. Po prostu jak na razie bardzo dalecy jesteśmy od definitywnych roztrzygnięć. Jak na razie wszystko to jest grą wyobraźni. Poza tym utworzenie neutrin „bardziej złożonych”, jest dużo trudniejsze (przypominam zjawisko oscylacji neutrin). Ale dlaczego właśnie trzy? Czy dlatego, gdyż przestrzeń ruchu postępowego ma dokładnie trzy wymiary? Tak by mogło wynikać. W fazie urela Wszechświat rozszerzał się „falą podłużną”, potrzebne więc były trzy rodzaje neutrin, by reprezentowane były wszystkie trzy wymiary (w związku z rozszerzaniem się panelsymonu w trzech możliwych kierunkach). Trzy rodzaje? Różniące się wyraźnie między sobą? Czy oznaczałoby to anizotropię? Oj nie! Tylko nie to. Przepraszam za kolejny atak fantazjonerstwa.

 

Majorana, czy Dirac? Chyba można ich ze sobą pogodzić.

 

*)Zgodnie z koncepcją, której zręby przedstawiam w swych notkach, neutrina odpowiedzialne są za znaczną część rozpadów cząstek. Gdyby nie one, większość cząstek nie rozpadałaby się. Byłyby to cząstki trwałe. Rozpad nie jest czymś naturalnym, nie tkwi w naturze cząstki nawet najbardziej nietrwałej. Przyczyną rozpadu cząstki jest najczęściej wtargnięcie neutrin w jej strukturę. Właśnie dlatego rozpad promieniotwórczy ma charakter statystyczny. Jest bowiem wymuszany przez czynnik zewnętrzny w stosunku do danej cząstki, przez fotony lub inne "normalne" cząstki podczas zderzenia lub przez neutrina – to najczęściej. Wszystkie te czynniki przybywaja zzewnątrz. Zjawisko to ma więc charakter losowy.

**) Neutrina szybsze, czyli o szybkości bardziej oddalonej od c powinny mieć wiekszy składnik rzeczywisty masy (zespolonej), a wobec ujemności tej masy ich "rozbijacka działalność" jest bardziej efektywna. Jednak, z tego samego powodu, unikają one bardziej materię. Przekrój czynny na oddziaływanie z materią jest mniejszy – one same są bardziej przenikliwe, a wykrycie ich jest trudniejsze. To dodatkowy czynnik mający wpływ (odwrotny) na częstotliwość rozpadów. Z tego powodu doświadczalne rozróżnienie miedzy materią i antymaterią jest tak trudne. Patrz dalszy ciąg tego tekstu.

 

Wszystko to i wiele innych rzeczy opisane jest wmoich książkach. Zachęcam do lektury.

 

To wynika z publikowanych tekstow.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie